Spis Treści

Niedawno powitaliśmy nowy rok 2023. Emocje związane z tym „wydarzeniem” już pewnie opadły, a codzienność wróciła na właściwy tor. Całe szczęście!
Zaczynajac pracę na rowerze jako kurier musiałem liczyć się z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, z którymi przez ostatnie 1,5 roku przyszło mi się wiele razy zmierzyć.
Przez cały zeszły miesiąc byłem totalnie odcięty od rzeczywistości. Głównie przez ujemne temperatury, które początkiem grudnia dały się we znaki, a w szczególnie gdy moje zmiany przypadały w te najmroźniejsze wieczory.
W rezultacie dopadło mnie przeziębienie, które z dnia na dzień się pogłębiało. Choroba, rozłożyła mnie na łopatki, a kolejne tygodnie spędziłem w łożku odkrywając najnowszą kinematografie dostępną w popularnym serwisie streaming’owym.
Najważniejsze, że udało mi się wyzdrowieć do świąt, które pierwszy raz od kilku lat spędzaliśmy wspólnie z rodziną w Polsce.
Z tego względu za pisanie tego tekstu zabrałem się pod koniec listopada, tak na wszelki wypadek gdybym nadzwyczajnie nie zdążył.
Początkowo treść miała „kipić” pozytywną treścią, ale…
Nowy rok i postanowienia
Nowy rok przyniósł niespodziewane okoliczności, które w jednej chwili zmieniły wszystkie moje plany.
Pomimo, że wszystko zapowiadało się obiecująco postanowiłem już więcej niczego nie planować, a w szczególności brać na swoje barki cele, których nie będę w stanie udźwignąć w nadchodzących miesiącach.
Dlatego od teraz zaczynam działać odruchowo z progresywnym tego skutkiem.
Skradziony Trek
Wspomniana wyżej okoliczność to skradziony rower. Co tu dużo mówić, ktoś w biały dzień w centrum miasta zainteresował się rowerem mojej żony i postanowił go ukraść. Oczywiście z pozytywnym tego rezultatem.
Co prawda rower był ubezpieczony i dawało to nadzieje na odzyskanie pieniędzy. Jednak ubezpieczalnia w chamski sposób postanowiła wykręcić się z ich wypłacenia. Dlatego zostaliśmy z niczym.
Cały incydent przekreśli kolejne moje plany. W szczególności te, do którego powoli zacząłem się przygotowywać, a o którym rozmyślałem dniami i nocami. Ultramaratony…
Pomorska 500
Od kiedy zacząłem się interesować ultramaratonami, uczestnictwo w Pomorskiej 500tce stało się moim wiodącym celem.
Przez ostatnie lata ten sam scenariusz. Ruszają zapisy, a w mojej głowie pojawiała się zagwozdka czy napewno jestem gotowy, aby wystartować. Szacując przez długi czas swoje możliwości, wolne miejsca wyprzedały się w mgnieniu oka.
Dlatego teraz postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i spróbować swoich sił, odrazu zapisując się na tegoroczną edycje. Udało się, ale…
Niestety nie miałem okazji długo cieszyć się swoją obecnością na liście startowej. Po incydencie ze skradzionym rowerem, kilka tygodniu poźniej zmuszony byłem zrezygnować.
Przygotowanie swojego roweru do pokonania takiej trasy staje się równie ważne, jak odpowiednie nastawienie psychiczne czy „wyrobiona” kondycja fizyczna. Na checkliście pojawiła się wymiana drobnych elementów roweru, ale też zakup nawigacji rowerowej, toreb do bikepaking’u oraz nowych ubrań. Wszystko to co potrzebne, aby wystartować i sprawnie dojechać do mety.
Podsumowując inwestycja na kilka tysięcy, których w tych okolicznościach nie mam. Zakup nowego roweru dla żony staje się bardziej priorytetowy ze względu na to, że jest on głównym środkiem transportu. Na ogół nie korzystamy z komunikacji miejskiej, gdyż rowerem jest nam łatwiej, szybciej a przede wszystkim taniej.
Reasumując… Na chwilę obecną pozostaje mi przygotować się do kolejnej edycji w 2024 roku.
I pomimo, że w sieci zdania są podzielone, a dużo osób twierdzi, że aktualnie organizowanych jest wiele innych ciekawszych imprez wartych spróbowania jako „pierwsze” ultra, ja jednak poczekam i spróbuje przejechać kultową Pomorską 500-tkę.
E-BIKE Liferando
Zaczynając pracę w Liferando od samego początku wiedziałem, że będę jeździć swoim prywatnym rowerem. Po 1,5 roku zdecydowałem się porzucić tą możliwość i zacząłem korzystać wyłącznie z firmowego E-bike’u.
Pomimo że byłem sceptycznie nastawiony, postanowiłem jednak wypróbować ten typ roweru. Czy udało mi się zmienić zdanie? O tym napisze w osobnym wpisie.
Znaczący wpływ na zmianę miała intensywna eksploatacja mojego prywatnego roweru oraz brak czasu na systematyczny „podstawowy” serwis, w rezultacie konieczna była częstszą wymiana zużytych elementów i części.
Chciałbym powiedzieć „inwestycja” w swój rower jednak ten spory wydatek nie pokrywał się finansowo względem „dodatku” jaki otrzymywałem od firmy za korzystanie z własnego roweru.
Mając na uwadze, że w chwili obecnej to mój jedyny rower, który jest eksploatowany cały okrągły rok, na wiele sposobów. Pora oszczędzić tego dodatkowego „katowania” kilka razy w tygodniu rozwożąc zamówienia.
Skupić się na przygotowaniu go do sezonu letniego, w którym mam zamiar poznać…
Drezno i Saksonia
Mówi się „cudze chwalicie swego nie znacie”. Mieszkam w Dreźnie już kilka lat, natomiast nadal nie wypada mi się utożsamiać z tym miastem jako tutejszy.
Pomimo, że topografię miasta mam w małym palcu, to historia Drezna, jak i ciekawe miejsca w okolicy są mi nadal nieznane. Nie wspomnę już o całej Saksonii, która poszerza horyzont dając jeszcze więcej możliwości na odkrycie otaczającego regionu.
Pora to zmienić, porzucić wizje dalekich wyjazdów i skupić się na tym co jest na wyciągnięcie ręki. Promując region i jednocześnie zachęcając większe grono do odwiedzenia tej części Niemiec.